blog
AUTOKREACJA OPARTA
Autokreacja oparta na prawdzie

W momencie, gdy zaczynamy na szeroką skalę komunikować naszą markę, używając do tego kanałów mediów społecznościowych, zaczyna pojawiać się pytanie: czy to jeszcze jest komunikacja marki czy nachalna autokreacja? Czy przypadkiem nie zaczynamy ocierać się o narcyzm?

Mówiąc o kumunikacji często zdarza mi się cytować księdza Tischnera, który wyróżnił trzy rodzaje prawdy: prawdę, półprawdę i gówno prawdę. W przypadku budowania i komunikowania marki liczy się tylko ta pierwsza: po prostu prawda.

Z wizerunkiem i marką jest tak, że posiadamy je, czy tego chcemy, czy nie chcemy. Decydując się na świadome budowanie wizerunki i komunikowanie go światu, bierzemy pełną odpowiedzialność za to, jak jesteśmy postrzegani przez otoczenie. Oczywiście w naszym interesie leży, by to postrzeganie było dla nas korzystne. Podobnie ja my innych, tak inni nas odbierają na poziomie emocji. Dlatego w budowaniu marki chodzi głównie o to, by wzbudzać emocje i skojarzenia pozytywne. Czy budowanie marki jest konieczne? Myślę, że tak skoro ona i tak buduje się sama, lepiej zatem mieć świadomy wpływ na to, jaki będzie miała kształt.

Komunikacja marki jeszcze nigdy nie była tak łatwa. Media społecznościowe są darmowym kanałem dystrybucji naszych treści, wartości i wizerunku. Z przekazem możemy dotrzeć wszędzie, gdzie jest internet. Często rodzi to jednak wątpliwości: jak to robić, żeby nie spamować, żeby nie zostać posądzonym o narcyzm i przede wszystkim – żeby odbiorca miał pewność, że to jesteśmy naprawdę my, a nie jakaś autokreacja.

Czasy oddzielenia życia prywatnego i publicznego już dawno minęły. Oczywiście nadal otwartą kwestią pozostaje to, jak bardzo wpuścimy publiczność do sfery prywatnej. Niezależnie od tego, gdzie postawimy tę granicę, wszystko inne powinno stanowić spójną całość.

Prawda jest atrakcyjniejsza od półprawdy. A z pewnością łatwiejsza do komunikowania, ponieważ nie grozi nam wpadka w postaci braku spójności oraz zdemaskowania. To oczywiste, że nie wszystkie rzeczy dotyczące naszego życia wrzucamy do internetu, dlatego ta wybiórczość już nosi znamiona autokreacji – dokonujemy selekcji publikowanych treści na podstawie pewnych kryteriów: atrakcyjności dla odbiorcy czy światła, w jakim nas przedstawia dana sytuacja. I oczywiście wybieramy te informacje, które są dla nas korzystne. Ameryki nie odkrywam – nasza komunikacja ma nas przedstawiać jako „superbohaterów”.

We wszystkim jednak warto zachować umiar. Z pewnością zostaniemy posądzeni o narcyzm, gdy będziemy kompulsywnie wrzucać selfie na Instagrama, albo zaspamujemy Facebooka naszych znajomych swoimi „osiągnięciami”. Takie działania też nie będą służyły naszej marce, ponieważ zamiast wzbudzać zainteresowanie zostaniemy… zablokowani, bo użytkownicy będą mieli nas po prostu dosyć.

Komunikację marki najlepiej zacząć od wyznaczenia sobie celu i obrania odpowiedniego kanału dystrybucji informacji. Sukces nie przyjdzie z dnia na dzień. Warto dać sobie czas i konsekwentnie realizować swoją wizję. Wykazać się cierpliwością, nie zniechęcać tym, że już po pierwszym komunikacie internet nie padnie przed nami na kolana. Efekty przyjdą.

Zostaw komentarz